Czas lata definitywnie dobiegł końca i na dworze niestety jest strasznie zimno:( Jednak moja cera mieszana nie daje mi odpoczynku nawet jesienią i w dalszym ciągu po kilku godzinach świecę się w strefie T. Z pomocą przyszły mi te bibułki matujące. Kupione w Douglasie za 9,99.
Moja opinia:
Bibułki zapakowane są w kartonowe opakowanie i jak na ten materiał jest on bardzo solidny pomimo codziennego noszenia w torebce od 3 tygodni dalej jest w idealnym stanie. Zawiera 50 sztuk bibułek o wymiarach 100x70 mm, jedna spokojnie wystarcza na całą strefę T.
Bibułkę używamy przykładając ją do twarzy w miejscu którym się świecimy. Zaraz po użyciu widzimy efekty które są jak dla mnie zadowalające, na bibułce widzimy pochłonięte z twarzy tłuste plamy, a mój nos, czoło i broda odzyskały świeżość. Po wszystkim delikatnie pudruje i makijaż jest taki sam jak z rana:) Używam prawie codziennie i jestem bardzo zadowolona:)
Muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńkupiłam je ostatnio i czekają na testowanie ;)
OdpowiedzUsuńTych bibułek jeszcze nie miałam, ale na pewno się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa nie używam takich cudów bo skóra mi się nie błyszczy :)
OdpowiedzUsuńosobiście nie mam problemów ze strefą T :)
OdpowiedzUsuńMam i lubię :))
OdpowiedzUsuńMuszę się za nimi koniecznie rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam takich bibułek ;)
OdpowiedzUsuńMiałam plasterki oczyszczające na nos z tej firmy i nie do końca byłam zadowolona :<
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, nie używałam ich wcześniej, ale chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPS: Śliczny lakier na pazurkach <3
Pozdrawiam i obserwuję!
Iza
przydałyby mi się :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych bibułkach, że są całkiem niezłe :)
OdpowiedzUsuń